piątek, 11 października 2013

CIERŃ / SPLINTER (2008)



reżyseria - Toby Wilkins
scenariusz -Ian Shorr, Kai Barry
obsada - Jill Wagner, Paulo Costanzo, Shea Whigham, Rachel Kerbs, Charles Baker, Laurel Whitsett
kraj produkcji - USA
światowa premiera - 31 października 2008
polska premiera - 16 kwietnia 2009 (dvd)
źródło - blu-ray (Icon Home Ent., UK)

    Polly i Seth wybierają się w leśne ostępy w celu spędzenia romantycznej nocy na łonie przyrody. Gdy ulega uszkodzeniu niezbędny ekwipunek zmuszeni są zmienić swe plany i wyruszyć w drogę do najbliższego motelu. W trakcie jazdy zatrzymują się by pomóc autostopowiczce. Niestety towarzyszy jej uzbrojony mężczyzna, który wymusza na parze posłuszeństwo i każe się zawieść do granicy z Meksykiem. Nagle prowadzone przez Polly auto potrąca jakieś zwierzę, które próbuje zaatakować Lacey. Zaniepokojeni tym faktem podróżni udają się w dalszą drogę, by z powodu braku paliwa zatrzymać się na stacji benzynowej. Tam czeka ich walka z pracownikiem stacji, a raczej z tym co z niego zostało, po tym gdy został zainfekowany przez śmiertelną drzazgę.



   Tego chyba jeszcze nie było. Mieliśmy już tak niedorzeczne przykłady filmowych antagonistów jak żaby, króliki i ślimaki, ale żeby uczynić nim zwykłą drzazgę, to naprawdę trzeba było mieć jaja. Jedno Wam jednak powiem - jak niedorzecznie by nie brzmiała fabuła debiutanckiego filmu Toby Wilkinsa, tak muszę przyznać, że jest to jeden z najlepszych niezależnych horrorów jakie dane mi było ostatnio oglądać. Wiem, że po sieci krążą niezbyt przychylne opinie na temat CIERNIA, czego naprawdę nie potrafię zrozumieć. Owszem, jego fabuła jest bardzo prosta i niezbyt zaskakująca, ale sposób w jaki ją poprowadzono zasługuje na najwyższe słowa uznania.


   Reżyser nie bawi się w przesadną ekspozycję bohaterów. Ot, poznajemy zakochaną parę chcącą uczcić rocznicę swego związku i dwójkę ściganych przez policję przestępców. Nie trzeba długo czekać na to by losy czwórki się skrzyżowały, a też szybko jesteśmy świadkami ataku zainfekowanej drzazgami ofiary na jedną z kobiet, w wyniku czego ponosi ona śmierć. Trójka bohaterów zamyka się na stacji benzynowej i próbuje odpierać ataki maszkar, wśród których wkrótce znajdzie się i zabita Lacey. Okazuje się, że drzazgi są nośnikiem trudnego do zidentyfikowania pasożyta, który sprawia że części ciała jego ofiar żyją własnym życiem kierując się w stronę kolejnych potencjalnych żywicieli. Tu widać nie tylko wyraźne wpływy Nocy żywych trupów Romera z bohaterami zamkniętymi w budynku i broniącymi się przed czymś na kształt zombie, ale też można dostrzec nawiązania do Martego zła (żyjąca swym własnym życiem ręka) czy Coś Carpentera (wygląd maszkar). Trudno jednak we współczesnym horrorze o brak zapożyczeń, a te tutaj tworzą zupełnie nową, sprawiającą sporo frajdy całość.


   Reżyser dobrze wie jak budować napięcie, które wzmaga się wraz z każdym kolejnym atakiem pokracznych zombie. Ich wygląd zawdzięczamy praktycznym efektom specjalnym z rzadka wspomaganym CGI. Maszkary wyglądają przerażająco, a dźwięk towarzyszący trzeszczącym stawom wykręcającym się w nienaturalny sposób spowoduje gęsią skórkę u niejednego widza. Niestety nie jest nam dane dokładniej przyjrzeć się efektom pracy speców od efektów specjalnych, gdyż uniemożliwia nam to szalona praca kamery i nerwowy montaż w scenach ataku stworów. I nie wiem czy potraktować to za wadę czy zaletę, gdyż wiadomo że bardziej boimy się tego czego nie znamy, a reżyser najwyraźniej nie chciał nam pokazać wszystkiego w detalach. Nie poznamy też genezy powstania śmiertelnych drzazg, wszak nie zjawia się tu żaden szalony naukowiec pragnący się podzielić swą wiedzą z bohaterami, a to czym jest pasożyt próbuje w jakiś racjonalny sposób wyjaśnić Seth robiący w tym filmie za jajogłowego.


   Wielką siłą CIERNIA jest trójka protagonistów, która ze względu na nieprzyjazne okoliczności zmuszona jest do ścisłej współpracy. Z początku nie układa się ona pomyślnie, wszak Dennis to pospolity przestępca, który jeszcze niedawno groził pistoletem Sethowi i Polly. Z biegiem czasu wszystko się jednak zmienia. Seth nie okazuje się być taką ciapą na jaką wyglądał nie potrafiąc zmienić koła samochodu, a Polly z początku wrogo nastawiona do Dennisa zaczyna darzyć go coraz większym szacunkiem. Tak jak i my - widzowie, bo Dennis to facet, który okazuje się nie tak do końca zły jak to się z pozoru wydawało, a potrafi wykazać się też wielką odwagą w walce z ekranowym lichem, której kwintesencją jest odcięcie własnej, zainfekowanej przez pasożyta ręki. Wielka to zasługa wcielającego się w Dennisa Shea Wighama, że grana przez niego postać wydaje się być najsympatyczniejszą w filmie. Pozostali aktorzy spisali się równie dobrze, choć trzeba przyznać, że Wigham kradnie każdą scenę, w której im towarzyszy.


   Na pewno na pozytywny odbiór CIERNIA duży wpływ ma znajomość gatunkowych prawideł i mocno podkręcony dźwięk w głośnikach. Na filmie też nie sposób się nudzić, bo ekranowe zdarzenia toczą się w zawrotnym tempie i nawet jeśli zdarzają się jakieś momenty przestoju akcji, to służą one mocniejszemu nakreśleniu charakterów trójki bohaterów. Dzieło Toby Wilkinsa to sprawnie zrobione niezależne kino, które cieszy niemal na każdym kroku i mam nadzieję, że zadowoli nie tylko miłośników makabry ale też widzów pragnących zobaczyć coś nietypowego, o co w tym gatunku coraz trudniej.
7,5/10


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz