środa, 17 września 2014

ZBAW NAS ODE ZŁEGO / DELIVER US FROM EVIL (2014)

 

reżyseria - Scott Derrickson
scenariusz - Scott Derrickson, Paul Harris Boardman
obsada - Eric Bana,  Édgar Ramírez, Olivia Munn, Chris Coy, Dorian Missick, Sean Harris, Joel McHale, Mike Houston, Lulu Wilson, Olivia Horton, Scott Johnsen, Daniel Sauli, Antoinette LaVecchia, Aidan Gemme, Jenna Gavigan
kraj produkcji - USA
światowa premiera - 2 lipca 2014
premiera w Polsce - 4 lipca 2014 (kino)
źródło - kino (UIP)

    Oficer nowojorskiej policji Ralph Sarchie wraz ze swym partnerem Butlerem są w trakcie wykonywania wieczornego patrolu, gdy otrzymują zgłoszenie o domowej awanturze. Udają się do mieszkania Jimmy'ego Tratnera, by stwierdzić że pobił on dotkliwie swoją żonę. Przy próbie aresztowania rani on nożem Sarchiego i ucieka. Następnie policjanci udają się do miejskiego zoo, w którym kobieta rzuciła swe dwuletnie dziecko na wybieg dla lwów. Gdy przewożą aresztowaną na posterunek spotykają księdza Mendozę, który mówi że zna ją dobrze od kilku lat i najwyraźniej jest ofiarą opętania. Sarchie niezbyt wierzy księdzu i udaje się z Butlerem na miejsce kolejnego zgłoszenia. Tam zastają wystraszoną rodzinę, która twierdzi że ich dom jest nawiedzony, a z piwnicy dochodzą ich dziwne dźwięki. Tam Ralph znajduje gnijące zwłoki mężczyzny. Pozornie niepowiązane sprawy zaczynają się ze sobą łączyć, gdy Sarchie odkrywa że denat i Jimmy Tratner służyli razem w Iraku, gdzie trafili do jaskini, w której ściana pokryta została latynoską inskrypcją.



   Raplh Sarchie to postać autentyczna. To właśnie na podstawie jego książki (współautorką jest Lisa Coolier Cool) Beware the Night powstał scenariusz filmu wyreżyserowanego przez Scotta Derricksona, autora jednego z najlepszych horrorów ostatnich lat, Sinister. Sarchie po spotkaniu księdza Mendozy w wolnym czasie asystował mu przy egzorcyzmach jak i pomagał innym w badaniu niewytłumaczalnych zjawisk. Współpracował m.in.: z małżeństwem Warrenów, których jedna ze spraw posłużyła jako scenariusz do sławnej Obecności. Osobiście mam mieszane uczucia co do horrorów z przypisaną im notką "na faktach" uznając je jako skuteczny chwyt marketingowy. Wszak boimy się tego, co może nam się przytrafić w realnym życiu, a autorzy wielu horrorów próbują nam właśnie wmówić, że niebezpieczeństwo może czaić się tuż za rogiem. Ja jestem odporny na takie sztuczki i to, że film inspirowany jest prawdziwymi zdarzeniami w żaden sposób nie wpływa na jego odbiór. Horror ma po prostu za zadanie przede wszystkim straszyć bądź trzymać w napięciu i tego też oczekiwałem od Scotta Derricksona, który w swym poprzednim obrazie pokazał, że potrafi jedno i drugie.


   Na początku zwraca uwagę przeraźliwie mroczny charakter filmu. Pierwszą sceną, w której poznajemy Sarchiego jest ta, w której znajduje on w śmietniku zwłoki noworodka. Jak przygnębiający to widok nie muszę chyba tłumaczyć i zdaje mi się, że żaden inny moment w ZBAW MNIE ODE ZŁEGO nie był tak przygnębiający, a zarazem szarpiący nerwami widza. A tych jest tu sporo i odmierzone są one przez reżysera niemal z zegarmistrzowską precyzją. Możemy być pewni, że raz na jakieś dziesięć minut zostaniemy porządnie wystraszeni, a że Derrickson opanował tę sztukę do perfekcji, nieraz zdarzyło mi się podskoczyć w kinowym fotelu. Najbardziej zapadającymi pod tym względem scenami jest ta z Ralphem badającym "nawiedzoną" piwnicę i ta, w której przegląda on nagranie z incydentu w zoo, na którym pojawia się nagle zakapturzona postać. Podobał mi się też wątek córeczki Sarchiego twierdzącej, że coś złego czai się w jej pokoju. Do końca nie byłem pewien jak on się zakończy i czy dziewczynkę nie ponosi przypadkiem fantazja.


   Są też i wyraźne potknięcia. Jednym z nich jest niezamierzenie zabawna postać opętanej Jane. Jakoś nie mogłem się powstrzymać od uśmiechu (nie jestem jednym z tych śmiejących się na głos i przeszkadzającym  innym kinomanom widzów), gdy kobieta bredziła coś trzy po trzy wykrzywiając swą twarz w uroczo demoniczny sposób. Po takich filmach jak Ostatni egzorcyzm czy nawet niesławne Demony spodziewałbym się jakiejś bardziej naturalnej kreacji. A już skoro jesteśmy przy filmach o egzorcyzmach, to ten z finału ZBAW MNIE ODE ZŁEGO niestety w żaden sposób nie umywa się do tych z przytoczonych przeze mnie tytułów. Wieńcząca film scena egzorcyzmu mocno rozczarowuje i miast być efektowną kulminacją kilku autentycznie mrożących krew w żyłach sekwencji, okazała się być czymś na co odpowiadamy wzruszeniem ramion. Derrickson być może nie chciał odbiegać zbytnio od tego, co zostało opisane w książce Sarchiego, ale tego już nie jestem w stanie stwierdzić, gdyż ze mnie wybitnie filmowe zwierzę i na pochłanianie literatury po prostu nie mam czasu. Doskwiera też porządnie mnogość wątków i antagonistów. Zanim akcja filmu wbiega na właściwe tory mija naprawdę sporo czasu, a przecież trudno nam wejść w fabułę, gdy nie możemy znaleźć jakiegokolwiek punktu zaczepienia.


   ZBAW MNIE ODE ZŁEGO jest filmem bardzo przemyślanym od strony wizualnej. Skąpane w deszczu nowojorskie ulice, zatęchłe pomieszczenia badanych przez Ralpha lokali czy wreszcie fakt, że większość scen rozgrywa się w ciągu nocy - to wszystko buduje niesamowity klimat, podobny do tego z Siedem Finchera. Dużą rolę odgrywa tu dobrze dobrana ścieżka dźwiękowa, która ma też swoje pięć minut podczas kilku jump scenek, kiedy to nagłe akordy dobrze puentują (acz nie w nachalny i sztuczny sposób) to, co widzimy na ekranie. I ostatnia sprawa - obsada. Tu naprawdę nie można się czego przyczepić. Zarówno Eric Bana, Édgar Ramírez i wprowadzający do filmu trochę humoru Joel McHale spisali się według mnie znakomicie. Szczególnie trudną rolę miał Bana, gdyż musiał pokazać bohatera zmagającego się z kryzysem wiary i wątpliwościami nad istotą zła w życiu człowieka, a też którego trapią zmory przeszłości, a zwłaszcza jeden incydent będący przyczyną jego odwrotu od Boga. Z kolei Mendoza Ramíreza to ksiądz jakich nieczęsto spotyka się w kinie. Podrywa dziewczyny, pali (ale nie pije) i w dodatku na bożą ścieżkę trafił z przypadku, gdy już czuł że jego życie chyli się ku upadkowi (jak trwoga to do Boga).


   ZBAW MNIE ODE ZŁEGO jeśli rozczarował mnie jako film Derricksona, to nie jako horror. Mamy tu do czynienia z kawałkiem porządnego i dorosłego kina grozy, które nie ustrzegło się kilku rażących błędów, ale w ogólnym rozrachunku wypada całkiem przyzwoicie i nieraz potrafi napędzić niezłego stracha przedstawiając przy tym niezłą (choć troszkę chaotycznie opowiedzianą) historię. Smuci mnie trochę decyzja Derricksona, by poromansować z kinem wysokobudżetowym (planowany na 2016 rok Doctor Strange Marvela) i mam nadzieję, że będzie to jednorazowy skok w bok. Fani horroru innej opcji chyba nie biorą pod uwagę.

7/10

 

2 komentarze:

  1. Dobrze wiedzieć, że nie tylko mnie rozbawiła postać Jane - choć w kinie dużo osób chichotało, gdy pojawiła się na ekranie. Ogólnie film naprawdę mi się podobał - klimat, historia, aktorstwo (moim ulubieńcem w tej produkcji jest Butler :D). Choć widać w nim kilka niedociągnięć, ale więcej ma plusów. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Butler to kozak, przeciwwaga dla zadręczonego Sarchiego. A film ogólnie jeden z lepszych w tym kiepskim dla horroru roku.

      Usuń